Henryk Rusicki
"Moje żywioły"
Ocean nadziei
rozlany
po najskrytszych
zakamarkach duszy
zatopił
potwora strachu
podnosi on jednak
szczątki trzeciej głowy
by skosztować lęku
i powstać od nowa
nie mogę stracić wiary
w zwycięstwo oceanu
nad moja słabością
Nie lubię o Niej mówić... nie jest łatwo, to takie moje, głęboko skrywane. Tak naprawdę to mój odwieczny wróg. Zawsze jest przy mnie, niczym cień. Żyjemy w symbiozie odkąd pamiętam... Zasypia mi na ramieniu i wstaje ze mną o świcie, ściska za gardło i ręce wprawia w drżenie... Paraliżuje w chwili, gdy chce zrobić krok w przód, jeden krok dalej. Zalewa purpurą, gdy jest zaskoczona, żołądek okłada i rozum odbiera, jakby ze złością, jakby z pretensjami... Nie znosi pochwał, "szarość" to Jej domena. Miłe słowa szepcze tylko wtedy, kiedy jestem w ukryciu, uwielbia ten stan - nasze spotkania sam na sam...
Od dziecka kłody mi rzuca pod nogi. Każdą decyzje analizuje po stokroć i niszczy najmniejszy przejaw spontaniczności. Każe stać z boku albo dwa kroki za...
Od dziecka kłody mi rzuca pod nogi. Każdą decyzje analizuje po stokroć i niszczy najmniejszy przejaw spontaniczności. Każe stać z boku albo dwa kroki za...
I choćbym użyła całej swej siły, wszelkich sposobów, aby Ją pokonać i choćbym nie wiem jak się starała, Ona nigdy nie nie zostawi... Znalazła we mnie sprzymierzeńca. Wie, że tutaj nic jej nie grozi. Moja przebiegła towarzyszka. Przyznaje, że wybrała dobre miejsce, by dożyć starości, bo chyba nie mam dość siły żeby z Nią walczyć. Zazdroszczę wszystkim, którzy nie mieli okazji się na Nią natknąć i tym, którzy stawili Jej czoła i pożegnali na wieki...
Mnie nieustannie odbiera wiarę w siebie i potęguje strach, strach przed innymi, przed tym co nowe, nieznane, a pewnie takie piękne... Nie jest łatwo z Nią żyć. O kim mowa? Na imię Jej - Nieśmiałość...
Ania
Mnie nieustannie odbiera wiarę w siebie i potęguje strach, strach przed innymi, przed tym co nowe, nieznane, a pewnie takie piękne... Nie jest łatwo z Nią żyć. O kim mowa? Na imię Jej - Nieśmiałość...
Ania
Henryk Rusicki
"Kod genetyczny"
wyposażył mnie
w przeterminowany
kod genetyczny.
Nadliczbowe godziny strachu,
nieśmiałość
w największym rozmiarze
i bezradność
z objawami zakaźnej choroby.
Czuję
że szept jest zbyt głośny
myśli za głębokie
a gdy idę do przodu
powinienem stać z tyłu,
wtedy świat przejdzie obok
unikając katastrofy.
Mysle ze mozna z Niej czesciowo "wyrosnac". W moim przypadku przelomowym momentem byl przyjazd do Angli, musialam sie nauczyc radzic sobie sama i zalatwiac wszystko sama, wiec po prostu wmowilam sobie ze nie ma takiej opcji ze: nie moge, nie potrafie, jestem slabsza, brzydsza, mniejsza... i jest ok:)
OdpowiedzUsuńWidocznie jesteś silniejsza, mnie wciąż to nie wychodzi:( mam nadzieję,ze przynajmniej Julia nie odziedziczy tej "wstrętnej" nieśmiałości i braku pewności siebie po mamie:) Dziękuję, że "zaglądnęłaś":) Pozdrawiam cieplutko.
UsuńPiękne zdjęcia i poezja dotąd mi nie znana. Serdeczności ślę.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i zapraszam serdecznie częściej:) Pozdrawiam.
UsuńAniu jak zwykle mnie wzruszasz... pięknie piszesz, pięknie robisz zdjęcia... zdolna z Ciebie osóbka :) wiem po kim to masz... po swoim uzdolnionym tacie :) czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńAch, teraz to Ty pięknie napisałaś, normalnie zaczerwieniłam się:)Dziękuję Ci Kasieńko. Pozdrawiam i całuję mocno.
UsuńNieśmiałość jest sexy :):) tak mi się skojarzyło jakoś ;) Cudowne to pierwsze zdjęcie! Absolutnie artystyczne!
OdpowiedzUsuńJa jakoś inaczej ją odbieram, nigdy nie doszukiwałam się w sumie tego typu aspektów nieśmiałości:))
OdpowiedzUsuńDziękuje Ci Iwonko. Pozdrawiam.
Przepięknie tutaj u Ciebie! Już kilka razy byłam i czytam i czytam ale w końcu cos napisać muszę...
OdpowiedzUsuńPiękne wiersze Taty...
Nie mogę od razu przeczytać wszystkich ale systematycznie wracam.
Zdjęcia piękne... i Ty, wiesz tak o tej nieśmiałości napisałaś a taka piekna w środku musisz być!
Ściskam mocno!
Tyle ciepłych słów, że aż nie wiem co powiedzieć... Dziękuję, naprawdę jest mi niezwykle miło, ale jednocześnie jestem nieco "onieśmielona", nigdy nie umiałam przyjmować komplementów. Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam.
UsuńNieśmiałość chyba w każdym z nas żyje choć poi trochu... Ja choć na co dzień dość pewna siebie, nieraz dawałam sie nieśmiałości owładnąć i najczęściej żałowałam później:/
OdpowiedzUsuńPiszesz pięknie, uwielbiam się w twoje słowa zatapiać... Pozdrawiam ciepło.
Ja też zawsze żałuję, zastanawiam się jak by to było, gdybym jednak potrafiła walczyć o swoje, dumnie i pewnie szła przez to życie nie bacząc na wstyd i jakiekolwiek onieśmielenie... ale z drugiej strony, kiedyś ktoś mi powiedział, że nie powinnam z tym walczyć, że ta nieśmiałość jest "taka moja", to wręcz moja zaleta i ma swój urok:) Sama już nie wiem... Dziękuję za "odwiedziny". Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńChyba z niej nigdy nie wyrosłam, nauczyłam ją oswajać, przełamywać, uspokajać. Nauczyłam ją karmić, głaskać i zaprzyjaźniłam się. Czasami dziś z perspektywy czasu myślę, że bardzo DUŻO jej zawdzięczam, cenię i LUBIĘ :)))))
OdpowiedzUsuńPoezja przepiękna, a fotografie kradną serce ♥
Dobrze wiedzieć, że są osoby, które poradziły sobie z nieśmiałością - jest nadzieja, że i ja ją pokonam albo przynajmniej zaakceptuję:) Dziękuję za komplementy:) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńWiesz co ja kiedyś byłam taka nieśmiała że to się w głowie nie mieści wystąpienia publiczne, odpowiedzi, poznanie nowych osób zapomnij ale najlepsze jest to że wiele znajomych wcale mnie tak nie postrzegało, potem nagle zaczęłam być postrzegana jak dusza towarzystwa , wulkan energii. I teraz mam taką pracę że na codzień musze mówić przed wieloma osobami i nie ma mowy o nieśmiałości, Więc myślę że to chyba praktyka, wiara w siebie..myślę że Tobie też się uda pokonać swoją. pozdrawiam ciepłO!!
OdpowiedzUsuń