nagłowek

nagłowek

piątek, 24 stycznia 2014

Wołanie...



Henryk Rusicki

"Bez duszy"

Zagubione dusze
współczesnego świata
rozdziera krzyk rozpaczy,

na rozstaju życiowych dróg
bezradny człowiek
pogubił własne myśli

utracił skarb wartości
w okularach ciemnych interesów
oślepiony blaskiem mamony

tonie w bagnie bezprawia
z dziurawym kołem ratunkowym
przebitym ostrzem grzechu.



Są ważne, nawet bardzo, lecz nie najważniejsze. Pozwalają na więcej, to prawda, zgodzę się z tym faktem. Większe niekiedy dają możliwości, i szanse większe, gdy moment ten właściwy uda się rozpoznać. I pomóc w wielu sprawach niekiedy też mogą. Radości, uciechy przysporzyć w wielu sytuacjach. Ogólnie więc mają niemałe znaczenie, dla każdego, bez wyjątku. I nie mam złudzeń, że bez nich żyć, w dzisiejszym świecie, raczej nikomu udać się nie może, ale... Nie mogą stać się priorytetem w życiu, celem nadrzędnym, głównym, jedynym. I nie zrozumiem, i nigdy już nie pojmę chyba, jak można wciąż gonić tylko za ich zapasem wielkim. Widzieć w nich skarb, jedyną nadzieję i szansę na udane życie. Traktować je niczym wartość samą w sobie, za sens istnienia bezmyślnie uważać. Dla mnie to smutne, nie widzieć nic więcej, myśleć o sobie "bogatym tak jestem", a w gruncie rzeczy ubogim być bardzo. Są przecież tacy, co grube portfele, stan konta ogromy, majątki wielkie dumnie posiadają, i ciągle więcej rządają zachłannie, lecz cóż z tego, na co, po co, dla kogo? Zazwyczaj samotni, zgorzkniali, nieszczęśliwi, bo przecież... Przecież pieniądze szczęścia nie dają...
Ania



Henryk Rusicki

"Wołanie"

Opętany siłą pożądania
duch kraju mojego
zjeżdża w otchłań bezprawia
wysłużonym wózkiem inwalidzkim.
Na kamiennych schodach grzechu
z hukiem odpadły
koła wiary i nadziei
donikąd prowadzi ster
wykrzywiony grymasem bezradności
nie działa hamulec opamiętania
za chwilę pęknie
ostatnia deska ratunku.
Panie
Prowadź w zieloną dolinę
łagodnej miłości
Omiń zimne skały
wiecznego cierpienia
Ocal
przez wzgląd na kilku
sprawiedliwych.







środa, 8 stycznia 2014

... bo czy warto?

Wokół tyle sie dzieje, każdego dnia tyle zdarzeń, słów, myśli błahych i tych całkiem znaczących. Jedne przemijają, giną niezauważone prawie, inne pozostają w nas na długo, ślad ogromny kreśląc.
I choć w głowie już nie raz post cały ułożony mam prawie, dosłownie na krótką chwilę przed klawiaturą  jedynie czekąjacy, to za moment jakiś, słowa wszystkie ulatują z nagła, i jak bańka mydlana pekają, pustkę zostawiając tylko


Bo ileż artykułów, wiadomości, spraw zewsząd zasypuje nas całymi dniami, i każda z nich ważna na swój sposób przecież. Czasem nas wzruszą, czasem rozbawią, innego znow razu do głębszej refleksji skłonią lub w złość  okrutną wprawią. Ale zauważyć trzeba, że znaleźć złoty środek, rozbudzić ciekawość, wciągnać do dyskusji jest dziś bardzo trudno. Gorzka to prawda, ale priorytety jak widać stale się zmieniają, wartości nikną, a ja wciąż ta sama, czuję się niczym "wyrwana z kontekstu", nie z tej epoki, zagubina nieco. Mam wrażenie, że to o czym pisze to przeżytek jakiś. Nie umiem znaleźć miejsca swego w sieci. 



Któż chce dziś słuchać o więzi rodzinnej, o drobnych problemach, co każdego trapią czy o radościach ze spaceru latem? Któż nad poezją dzisiaj się pochylić raczy? 
Chatą z basenem, co ją wybudować własnymi rękami się udało, pochwalić się nie mogę, w sklepach z górnej półki siebie, ni dziecka nie ubieram raczej, książki nigdy nie wydam, przepisu na sukces nie znam, o byciu bizneswoman nie wspominając nawet. Lecz dla mnie ważniejsze jest to, że Córcię mam cudną, co dnia każdego, że kocha powtarza po stokroć, Męża co przytuli, gdy dzień mam gorszy i zawsze znajdzie wyjście, choć ja wszelkie nadzieje już stracę. 


I cieszę, się tym szczęściem, tym RAJ-em naszym małym, i smucę, gdy nam coś nie wyjdzie, dzień za dniem organizując wspólnie na tej szarej (chociaż też nie zawsze), ziemi angielskiej, co życia z tęsknotą na barkach nauczyła wielce. I potykam sie czasem, upadam i wtaję. I chcę dawać radość i czerpać ją od innych. A słowa, co tutaj zostawię czasami, ukojeniem są dla mnie, formą pamiętnika taką, dla siebie samej, dla Julii, co na lata przyszłe wspomnieniem drobnym pozostaną myślę, i dla tych, co przy mnie trwają i trwać zawsze będą. Dla tych, co wierzą w to, w co ja wciąż jeszcze wierzę, bo dla nich chyba warto? Dla Was warto...
Ania