nagłowek

nagłowek

piątek, 10 czerwca 2016

To, co nam sie udało...


Nie mamy wielkiej posiadłości, chaty na wzgórzu z widokiem na morze, ani też pieknej willi z basenem. 
Nie mamy wozów luksusowych, tych, co to się każdy obejrzy na ulicy, z zazdrością. 
Nie mamy kart złotych, kont wielu, milionów na czarną godzinę, w skarpecie. 
Nie mamy sztaby złota, sejfu za drogim obrazem skrytego, czy choćby kolii z cennym diamentem. No, nie mamy.
Nie mamy też, każdego roku, wczasów pod palmą, ani weekendów w leśnej głuszy, w zanadrzu. 
Nie mamy także monopolu na szczęście, zdrowia wiecznego i wielu innych rzeczy. Niestety. 
Jest jednak coś, co nam sie udało i od lat 10-ciu /dokładnie dziś/ czyni z nas bogaczy. 
Nieprzypadkowo w piękny, słoneczny dzień czerwcowy, założyliśmy dom, Rodzinę własną. 
I od tej chwili nie ma już Ciebie, nie ma też mnie, lecz połączone, jedno My, niezmiennie. 
W radościach, smutkach, upadkach, wzlotach, w dzień pełen wrażeń i ten całkiem zły.
I choć bez liku jest różnic między nami, a może właśnie dzięki temu, idziemy wciąż tą sama drogą, patrząc w kierunku zawsze tym samym. 
Razem, na dobre i na złe, razem dla siebie, dla Nich wciąż razem.
Dzieci, nasz skarb, dar największy, dzieło, co częścią mnie i Ciebie, przecież. 
Powiedz, czy czegoś więcej nam trzeba? 
Naprawdę wiele nam się udało...
Ania