nagłowek

nagłowek

poniedziałek, 29 lutego 2016

do spełnienia...





Już za dni kilka, trzy lata bloga przyjdzie nam obchodzić, mało czy dużo, każdy sam oceni. Dla mnie w tym czasie wiele się zmieniło, całkiem też sporo takim samym pozostało. 
Jedni odeszli, innych znów przybyło. Dni upływają, życie się toczy wg planu Stwórcy. I choć nie zawsze jest to wizja, z tą w naszej głowie wyrytą, skrupulatnie zapisaną, zbieżna, to bilans, taką mam nadzieję, jest w znacznej większości dobry, dodatni i tak, jak ja, dziękować, wdzięczni być, macie za co... 

Tak wiem, rozumiem, zawsze znajdzie się powód do narzekań. 
Zawsze mogłoby być lepiej przecież... Zawsze jest mnóstwo przyczyn, dla których humor nie dopisuje lub jest się zwyczajnie w nastroju złym. Dzień smutny, szary, ponury taki, z tych, co to skończyć mógłby się w chwili, gdy tylko budzik jego nadejście nam obwieścić raczył.
I z każdej strony, ze wszystkich kątów, płyną jedynie wieści złe. Tu znów ktoś zginął, tutaj choruje, tam epidemia, wody brak, Kolejny zamach, żywioł, co niszczy wszystko dokoła, bezradność, strach. I znów wypadek, cierpienie, łzy. 
I to, i tamto, stale coś. W uszach wciąż dudnią, kłębia się myśli. Dlaczego, po co, gdzie w tym jest sens?

A może, gdyby tak na przekór, nie słuchać wcale, odciąć się od świata. Schować się choćby na chwil kilka, zapomnieć o tym, co z tylu głowy, o tym, co aż do szpiku kości przeszywa tak, że tchu czasem brak. 
Oddać się w pełni lekturze lekkiej, podelektować się melodią ciszy lub lepiej jeszcze dziecięce śmiechy, brzmiące za ścianą, spróbować zliczyć, dołączyć do nich, radości zaczerpnąć. Z klocków budowlę wielką ułożyć, piknik na kocu urządzić smaczny. Bałagan... głupstwo, później go poskromić. "Robota nie zając" - spróbować w to uwierzyć.
Kłótnie zakończyć, przepędzić smutki. Zatańczyc w deszczu, na długi spacer pójść, być tu i teraz, dla siebie, dla nich.
I choć to trudne niesłychanie, niczym zdobycie gór wielkich szczytu, to życzę sobie i Wam Moi Drodzy, byśmy znaleźli w sobie siłę. Aby tak prosto, tak zwyczajnie, drzwi przymknąć, najbliższych swych za ręce wziąć i pójść z uśmiechem, spędzić razem chwilę. Nie myśleć, nie analizować wcale, cieszyć się, kochać. Tym krótkim, cudnym momentem żyć... 

Dziękuję, że jesteście.

Ania