Henryk Rusicki
''Podróż sentymentalna''
Chciałbym raz jeszcze
postawić bosą stopę na zielonym
dywanie
utkanym z dzikiej trawy
poznać tajemniczy bezmiar podwórka
z ostrymi zębami parkanu
poczuć bezcenny aromat
palonej słońcem żywicy
ujrzeć majestat łysej góry
stworzonej z miliardów ziaren kwarcu
podziwiać odwagę wybladłych porostów
walczących ciągle o przetrwanie
zrozumieć karłowate sosny
wczepione w piaszczystą zdobycz
szponami korzeni
wrócić na nieśmiertelne ścieżki
dzieciństwa
i zostać

Dziś chciałabym Was zaprosić,
abyście wspólnie z nami sięgnęli do naszej ''skrzyni
wspomnień''... Powiecie – "wielkie rzeczy, przecież nie
skrywacie tam wspomnień bardzo odległych...są tacy, którzy
posiadają pamiątki sprzed wielu, wielu lat...". Dla mnie
osobiście te "skarby" zgromadzone przez ponad 5 lat to
wspomnienie niezwykle ważnych i niezapomnianych chwil, gdzie
naprawdę wiele się wydarzyło, zmieniło w moim, naszym życiu.
Jednocześnie, gdy pomyślę, że zbliżamy się do 5-tych urodzin
Julii - trudno mi w to uwierzyć... Przecież dopiero co chodziłam z
wielkim brzuchem i czytałam grube tomy książek o wychowaniu
dzieci, a teraz mam obok istotkę, która przeżywa swoje "pierwsze
zauroczenia", zadaje coraz trudniejsze i poważniejsze pytania,
zaczyna definiować swoje poglądy na różne tematy... Do tej pory,
gdy zaczynam mówić czy nawet myśleć o porodzie, mam dreszcze,
trzęsą mi się ręce i załamuje głos, bo łatwo nie było,
ale gdy przymkniemy oko na te kilkanaście godzin ciężkich potów
na oddziale porodowym, pobyt w szpitalu, kolki, bolesne ząbkowanie,
lęki nocne i inne trudne momenty to wciąż na pierwszym planie
pozostają tylko te zupełnie niesamowite przeżycia i doświadczenia
w relacji matka-córka. I nic tak nie cieszy, jak głos dziecka,
który zwraca się do ciebie po prostu "Mamusiu..." nawet
jeśli cale zdanie brzmi "Mamusiu...wylał mi się soczek na
sofę..." lub "Mamusiu, prawda że ładny rysunek zrobiłam
na stole?"(niezmywalnym pisakiem dodajmy). Ale jak tu się
gniewać na tak kochanego "małego człowieczka", który
przecież metodą prób i błędów poznaje ten niełatwy świat, a
my jesteśmy w końcu odpowiedzialni za niego i powinniśmy mu to
poznawanie i percepcję, bynajmniej w pewnym stopniu, ułatwić. A
gdy usłyszymy pierwsze świadomie wypowiadane: "kocham cie
mamusiu najbardziej na świecie", "tęskniłam za tobą
bardzo", "jesteś moją najlepszą przyjaciółką"
lub "jesteś najlepsza i nigdy bym cię nie zamieniła na
inną..." to nie wiem jak Wy, ale ja czułam się absolutnie
rozłożona na łopatki, "uskrzydlona", nadal są to
doznania bezcenne i nieporównywalne...
W naszej pięknej, drewnianej skrzyni
(jest to zresztą mój prezent urodzinowy od Madzi, mojej siostry)
zebraliśmy ( i nadal dorzucamy) ważne dla nas drobiazgi, które co
jakiś czas przeglądamy. Julia nazywa ją "magic box" i
za każdym razem, gdy do niej sięgamy ma wielką frajdę.
Przywołujemy wspomnienia z okresu oczekiwania na przyjście Julci na
świat, zdjęcia usg, fotografie, pierwsze ubranka, buciki, smoczek,
rysunki, no i czytamy "Księgę mojego dzieciństwa".
Naprawdę zachęcam wszystkich przyszłych i obecnych rodziców do
zbierania takich pamiątek, zdjęć i spisywania ważnych momentów z
życia naszych pociech. Wspólne wracanie do tego co było dostarcza
wspaniałych emocji, wzruszeń i zabawy zarówno rodzicom jak i
dzieciom. To doskonały sposób na zachowanie wspomnień...
Oczywiście, przywołując wspomnienia
związane z narodzinami Julii, możemy się spodziewać wiersza
poświęconego temu istotnemu zdarzeniu, pierwszego (bo jest ich
więcej) jaki Dziadek napisał dla swej, póki co jedynej, wnuczki...
Ania
Henryk Rusicki
"O Juleńce"
Dar Boży
większy niż świat cały
w matczynych dłoniach
mieszczący się prawie
Rączką maleńką
stojącym dokoła
miłość ogromną rozdaje łaskawie
Gałązki radości
z kwiatami uśmiechu
na sercu kładzie
gdy cichutko kwili
Słowami tego opisać nie sposób
jak warto było
doczekać tej chwili