Marzy mi się dom.
Taki prawdziwie nasz. Dom w każdym calu przez nas wymyślony. Przytulny, jasny, ciepły. Gdzie każdy szczegół, detal według planu.
Z wielkimi oknami, widokiem na przyszłość...
Drewniany strych, a na nim wspomnień pełne skrzynie. Gdzieś w kącie fotel z dawnych lat, lampa naftowa, koń na biegunach.
Cztery sypialnie. Dla nas, dla dzieci, i jedna taka dla gości tylko, co to odwiedzać często nas będą.
A w niej garderobę, jak z filmów, widzę. Lustro ogromne, porządnie oprawione. Wszystko równiutko poukładane. Kiecek i płaszczy na wieszakach pełno, no i z butami półek długie rzędy. Porządek, harmonia, wszystko na swym miejscu.
W sypialniach łóżka "skrojone na miarę", każdy wybierze, jakie ma wyśnione. I meble z duszą, pudła zdobione, kosze plecione, książek regały. Ramy i ramki, zdjęcia, obrazy. Podłogi ciepłe, solidne, drewniane. Duża łazienka, schludna i czysta. Proste dodatki, grube ręczniki.
A na dół schody, długie, z desek. Takie kęcone z poręczą rzeźbioną. W kolejnych stopniach szuflady skryte. I funkcjonalne, i piękne zarazem. Skrzypiące po latach, z charakterem, stylem.
No a na dole kuchnia być musi. Duża rzecz jasna, przestronna, widna. Poprostu istna pani domu twierdza. Gdzie każdy rondel ma miejsce swoje, a kuchni szef pole do popisu. Pachnąca co dzien domowym obiadem, ciastem krojonym, gdy jeszcze ciepłe. No i jadalnia, stół wielki, krzesła. Wazon i kwiaty. Tak kwiatów dużo. Kredens i Babci maszyna stara. Obrus dziergany, młynek do kawy, żyrandol piękny nad stołem wisi.
Wkraczamy wreszcie w pokoju progi. Tu już od rana gwarno, wesoło. Kanapa wielka, wygodna taka. Poduchy, koc też gruby leży. Ogrzać w dzień chłodny kominek pomoże. Fotele, na targach staroci wyszukane. Świece i lampa. Komoda ciężka, na niej ramki chwil naszych pełne. Bele w suficie. Wyjście na ogród. Rodzinne miejsce, tak, to najważniejsze.
Toaleta tutaj mała też by się przydała, skromna w paryskim stylu utrzymana. Korytarz, czy raczej hol duży za drzwiami wita. Z szafą, co wierzchnie okrycia chowa, ławką i lustrem praktycznym całkiem, by rzucić okiem na siebie w chwili wyjścia.
A i o "piwnicy" jeszcze wspomnieć muszę. Raczej suszarnio-pralni jakotakiej. Tam gdzieś drabina, koszyk bieliźniany, wózek i jeszcze przydatnych pare rzeczy stoi.
Tak ten nasz dom widzę w tym momencie. Wiem, wymagania mam niebylejakie. Lecz to są tylko me marzenia senne i nikt mi odebrać ich niech się nie waży.
Zwłaszcza dziś, w piątek trzynastego właśnie, wierzyć należy, że wszystko jest możliwe, że "stworzyć" się uda kiedyś ten dom własny...
Ania
wierzę, że Wam się uda, bo macie już bardzo mocny fundament - radosną, kochającą się rodzinę!
OdpowiedzUsuńTo prawda, fundament mamy solidny, najwazniejszy, a czy uda się kiedyś zrealizować opisane marzenia nie wie nikt :) Pozdrawiam i dzięki za odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńAniu cieszę się, ze w Waszym wymarzonym domu jest pokój dla gości, bo my będziemy często z niego korzystać. Buziaki wielkie i jestem przekonana, ze marzenia się spełnią :)
OdpowiedzUsuńOj Kaseńko, nawet nie wiesz , jak bym sobie tego życzyła :) Oczami wyobraźni widzę te gwarne wieczory przy wspólnym stole, gorące ciasto, kawka, dzieciaki zajęte "swoimi sprawami", głośne śmiechy, nasze pogaduchy... ach... marzenia :) Caluję Was mocno!
OdpowiedzUsuńPS. do "obecnego, wynajmowanego, małego mieszkania" zapraszamy równie gorąco ;) :)))
Oczywiście, że się uda! Nie musi od razu, bo marzyć też jest fajnie. Ale marzenia z pewnością się spełniają, czego i Wam życzę:)
OdpowiedzUsuńMoje wyobrazenia sa wrecz te same a czy sie kiedys spelnia ,hmmm to sie okaze. Aniu zycze ci z calego serca by tak sie stalo buziaczki
OdpowiedzUsuń