nagłowek

nagłowek

niedziela, 31 marca 2013

Alleluja...







Henryk Rusicki

"Trudniej"

Jakże łatwo
w noc betlejemską
zrzucić grzechy
pod drzwiami kościoła
energią tłumu
naładować baterie sumienia
pozostając karłem wieczności

znacznie trudniej
czując własnym kolanem
chłód kamiennego żłobka
spojrzeć w oczy
rodzącemu się Jezusowi
i wraz z Nim
wspinać się aż na Górę Krzyża

a kiedy zmartwychwstanie
otrzymać nadzieję

trudniej ale...







sobota, 30 marca 2013

Wielka Sobota...



Henryk Rusicki

"Wolna wola"

Spojrzał Pan
ze szczytów Majestatu
na wirującą
w otchłani wszechświata
maleńką grudkę
szarej masy

Zobaczył 
jak mizerne istoty
natchnione wolną wolą
żyjąc na własny rachunek
strzelają bratu prosto w serce
kradną sobie resztki godności
toną głęboko w morzu nałogów
nie znają imienia swego Boga

Zamknął Pan
swoje święte niebieskie oczy
zasmucił jasne Boskie Oblicze
i odszedł.







piątek, 29 marca 2013

Wielki Piątek...







Henryk Rusicki

"Grzechy świata"

Wyrok
jak brzytwa ostry
opadł na głowę Najświętszą

zastygł
wśród kolców cierniowych

zamykając zalane krwią
Niebieskie Źrenice

krzykliwie milczący krzyż
wzniósł ramiona
w geście bezradności

słońce ogarnęła
boleśnie czarna rozpacz

skulony ze strachu wiatr
runął z Golgoty
niosąc ze sobą strzępy
kamiennych ludzkich serc

otwarte usta tłumu
straciły dar języka

śmierć własną kosą
podcięła sobie gardło

Syn Boży
zgładził grzechy świata.















czwartek, 28 marca 2013

Wielki Czwartek...







Henryk Rusicki

"Nie wszystko stracone"

Kiedy
na mglistym horyzoncie
ludzkich pragnień
migocze maleńkie światło wiary
nie wszystko stracone

jeżeli nad przepaścią
wyrytą kamieniami grzechów
wisi pajęcza nić skruchy
nie wszystko starcone

gdy wśród raniącego krzyku
bezprawia i egoizmu
słychać cichutki głos
dzwonu sumienia
nie wszystko starcone

Pozostaje nadzieja
że na krętej drodze zycia
napotkasz Chrystusa
i za nim podążysz








niedziela, 24 marca 2013

Kolejny biały dzień...


Henryk Rusicki
 
''Droga do...''

Kolejny dzień
dokładnie odbity
przez kalkę pamięci
ta sama piąta rano
i północ jak wczoraj
ta sama droga
i ludzie ci sami
biegnący w milczeniu
jak drewniane paciorki
do krzyża
kończącego różaniec


Czas biegnie nieubłaganie, ciągle nam go mało, zbyt mało... Staramy się wykorzystać każdą sekundę jak najlepiej, ale wciąż czujemy jego ciężki oddech na plecach, głośne tykanie zegara, które chcemy zagłuszyć, schować pod poduszkę i zapomnieć, że znów gdzieś się spieszymy... Nie można go jednak przechytrzyć, zatrzymać, by dał nam choć kilka chwil więcej.
Podobnie z tegoroczna zimą. Jak do tej pory udaje jej się niezwykle skutecznie powstrzymywać, delikatniejszą i zdecydowanie mniej przebiegłą wiosnę, która już jest spóźniona i ma wiele do nadrobienia, a jeśli tak dalej pójdzie to nawet wielkanocne zające nie poradzą sobie z tą grubą warstwą śniegu...
Ach, gdyby tak można było magiczną różdżką zatrzymać na chwilę czas, przegonić zimę na 4 wiatry, powymiatać zewsząd biały puch i prowadząc wiosnę pod ramię, namówić ją do rozgoszczenia się na dobre w każdym zakątku... Niestety, nie wiem jak Wy, ale ja nie posiadam takich cudownych mocy, a szkoda bo nie raz by się przydały.
Zima zdominowała zupełnie naszą teraźniejszość, stąd już kolejny wpis praktycznie w całości jej poświęcony. Ale żeby nie pogrążać się tak zupełnie w tej szarości, a raczej bieli, która nas otacza, musimy sami próbować dodawać swemu istnieniu barw i radości. Zróbmy zimie na przekór i ''zaprośmy do swoich domów i serc'' trochę koloru i ciepłych myśli. My pomagamy sobie (niestety nie tymi z ogródka lub łąki) świeżymy kwiatami oraz zdjęciami, które robiliśmy w dużo pogodniejszych okolicznościach. Julia ostatnio dała się do tego stopnia ponieść wspomnieniom, iż opowiadała jak cudownie było biegać po plaży i kąpać się w orzeźwiającej wodzie... zazdroszczę jej tej wyobraźni i pozytywnej energii. A Wy macie jakieś sprawdzone sposoby na pokonanie przygnębienia, z powodu przedłużającej się i uprzykrzającej wizyty Pani Zimy?
Ania

Henryk Rusicki

''Kroki codzienności''

Robię krok
w bajeczną mieszaninę
tysięcy kolorów
w świat
czarujący magią ciszy
wypełniającej wszystko
kryształowym oddechem ziemi
zanurzam się w otchłań
ogromnego skarbca natury
chcę czuć pod stopami
najprawdziwszy aksamit
utkany z przędzy mchu
wdychać
pełne rozkoszy
fale zbawiennego chłodu
poznać wielkość
tajemniczych miejsc
pragnę codziennie
uchylać zielone drzwi
do ukochanego lasu







wtorek, 19 marca 2013

Nasz sens życia...


Dziś 5-te Urodziny Julci, naszej córeczki, jak już pisałam kilkukrotnie - naszego największego szczęścia... Nie będę więc ponownie rozpisywać się na temat mojej ogromnej miłości do tej cudownej osóbki, której (chyba nikt nie ma wątpliwości) życzymy samych cudownych chwil, miłości zewsząd, uśmiechu, który potrafi pocieszyć i rozweselić każdego - aby takim pozostał, wytrwałości i zapału w realizacji marzeń i planów, zdrówka, zdolności otaczania się dobrymi ludźmi oraz wszystkiego, co najwspanialsze i najpiękniejsze na każdy dzień... 
Poniżej króciutki przegląd urodzinowych zdjęć sprzed pięciu kolejnych lat, a także kilka fot z tegorocznego party Julci. Zapraszam też do zapoznania się z wierszem, który wprost uwielbiam, specjalnie dla Julii właśnie...



Henryk Rusicki

"Nasza Gwiazda"
      Juleńce

Wśród miliardów 
czarujących gwiazd
na poddaszu nieba
jedna jest najpiękniejsza
co wieczór
złotym promykiem uśmiechu
przynosi nam
światło nadziei
byśmy mogli odnaleźć
sens życia



                                                                    19.03.2008 Narodziny


                                                        19.03.2009 I Urodziny


                                                                     19.03.2010 II Urodziny

                                                                        19.03.2011 III Urodziny


                                                                       19.03.2012 IV Urodziny




                                                       
                                                                      Happy Birthday!!






piątek, 15 marca 2013

Byle do wiosny...







Henryk Rusicki



''Zjawiska''



Tajemniczej nocy

klucz dzikich gęsi porwał

ostatni odłamek księżyca



Z czaszy balonu wszechświata

wymknął się chyłkiem powietrzny wirtuoz

aby grać na klarnetach fabrycznych kominów

muskać napięte struny harf wysokiego napięcia



Ostatnie krople wody

dzwonią lodową kruszonką

o witraże popękanych szyb

na których rześki starzec

maluje srebrzyste pejzaże



Na koniec Biała Dama zasypie wszystko

tumanem bezszelestnego puchu

udzielając głosu zardzewiałym dzwonkom sań









Piękne to dzieło Białej Damy prawda? Generalnie nie mam nic przeciwko białemu puchowi, względnie wysokiej, ale znośnej, ujemnej temperaturze, ośnieżonej aurze, ale zdecydowanie w okolicach grudnia, czy magicznych Świąt Bożegonarodzenia, o które jak na złość, w białych kolorach coraz trudniej. Ale obecnie, nie wiem jak Wy, ale ja czuję się już znudzona i zmęczona tą zimą... Każdy, nieco bardziej słoneczny, dzień sprawia, że budzi się we mnie nadzieja na rychłe nadejście wiosny...Tak też było w ubiegłym tygodniu, ale niestety zima znów wróciła. I choć zapewne w Polsce i innych krajach daje się ona Wam zdecydowanie mocniej we znaki, to tutaj w UK też mamy już jej dosyć. Mam ochotę wszystkie puchowe kurtki, kozaki, szale i czapki zamknąć na cztery spusty w szafie. Chcę móc uchylić okno i poczuć przyjemny, ciepły podmuch wiatru, zapach świeżo skoszonej trawy, zobaczyć dywany kolorowych kwiatów, usłyszeć śmiech bawiących się dzieci na łące nieopodal domu. Z utęsknieniem czekam na słoneczne poranki, śpiew ptaków, spacery i kojącą zieleń za oknem. Uwielbiam, gdy przyroda budzi się do życia i zaraża nas swoją energią, dodaje sił i barw, w tym jednak, w przeważającej części, szarym i monotonnym życiu. Dobrze, że dni przynajmniej stają się nieco dłuższe i właściwie nie pozostaje nam nic innego, jak ''zacisnąć zęby'', uzbroić się w cierpliwość i mocno wierzyć, że już wkrótce nadejdzie ta jakże upragniona wiosna...

Ania



Henryk Rusicki



''Dotyk''



Zanim słońce zakwitnie

kolorowymi płatkami

pachnącego ciepła



obejmując świeżym oddechem

maleńką grudkę ziemi



czuję ostatni dotyk

szorstkiego języka

pani lodowych przestworzy



w jej przygasłych oczach

skrzą się delikatnie zamrożone

łzy rozstania



na pięcioliniach oszronionych włosów

jej przyjaciel wiatr

ćwiczy melodię pożegnania...






poniedziałek, 11 marca 2013

W skrzyni wspomnień...


Henryk Rusicki



''Podróż sentymentalna''



Chciałbym raz jeszcze

postawić bosą stopę na zielonym dywanie

utkanym z dzikiej trawy



poznać tajemniczy bezmiar podwórka

z ostrymi zębami parkanu



poczuć bezcenny aromat

palonej słońcem żywicy



ujrzeć majestat łysej góry

stworzonej z miliardów ziaren kwarcu



podziwiać odwagę wybladłych porostów

walczących ciągle o przetrwanie



zrozumieć karłowate sosny

wczepione w piaszczystą zdobycz

szponami korzeni
 

wrócić na nieśmiertelne ścieżki dzieciństwa

i zostać



 Dziś chciałabym Was zaprosić, abyście wspólnie z nami sięgnęli do naszej ''skrzyni wspomnień''... Powiecie – "wielkie rzeczy, przecież nie skrywacie tam wspomnień bardzo odległych...są tacy, którzy posiadają pamiątki sprzed wielu, wielu lat...". Dla mnie osobiście te "skarby" zgromadzone przez ponad 5 lat to wspomnienie niezwykle ważnych i niezapomnianych chwil, gdzie naprawdę wiele się wydarzyło, zmieniło w moim, naszym życiu. Jednocześnie, gdy pomyślę, że zbliżamy się do 5-tych urodzin Julii - trudno mi w to uwierzyć... Przecież dopiero co chodziłam z wielkim brzuchem i czytałam grube tomy książek o wychowaniu dzieci, a teraz mam obok istotkę, która przeżywa swoje "pierwsze zauroczenia", zadaje coraz trudniejsze i poważniejsze pytania, zaczyna definiować swoje poglądy na różne tematy... Do tej pory, gdy zaczynam mówić czy nawet myśleć o porodzie, mam dreszcze, trzęsą mi się ręce i załamuje głos, bo łatwo nie było, ale gdy przymkniemy oko na te kilkanaście godzin ciężkich potów na oddziale porodowym, pobyt w szpitalu, kolki, bolesne ząbkowanie, lęki nocne i inne trudne momenty to wciąż na pierwszym planie pozostają tylko te zupełnie niesamowite przeżycia i doświadczenia w relacji matka-córka. I nic tak nie cieszy, jak głos dziecka, który zwraca się do ciebie po prostu "Mamusiu..." nawet jeśli cale zdanie brzmi "Mamusiu...wylał mi się soczek na sofę..." lub "Mamusiu, prawda że ładny rysunek zrobiłam na stole?"(niezmywalnym pisakiem dodajmy). Ale jak tu się gniewać na tak kochanego "małego człowieczka", który przecież metodą prób i błędów poznaje ten niełatwy świat, a my jesteśmy w końcu odpowiedzialni za niego i powinniśmy mu to poznawanie i percepcję, bynajmniej w pewnym stopniu, ułatwić. A gdy usłyszymy pierwsze świadomie wypowiadane: "kocham cie mamusiu najbardziej na świecie", "tęskniłam za tobą bardzo", "jesteś moją najlepszą przyjaciółką" lub "jesteś najlepsza i nigdy bym cię nie zamieniła na inną..." to nie wiem jak Wy, ale ja czułam się absolutnie rozłożona na łopatki, "uskrzydlona", nadal są to doznania bezcenne i nieporównywalne...

W naszej pięknej, drewnianej skrzyni (jest to zresztą mój prezent urodzinowy od Madzi, mojej siostry) zebraliśmy ( i nadal dorzucamy) ważne dla nas drobiazgi, które co jakiś czas przeglądamy. Julia nazywa ją "magic box" i za każdym razem, gdy do niej sięgamy ma wielką frajdę. Przywołujemy wspomnienia z okresu oczekiwania na przyjście Julci na świat, zdjęcia usg, fotografie, pierwsze ubranka, buciki, smoczek, rysunki, no i czytamy "Księgę mojego dzieciństwa". Naprawdę zachęcam wszystkich przyszłych i obecnych rodziców do zbierania takich pamiątek, zdjęć i spisywania ważnych momentów z życia naszych pociech. Wspólne wracanie do tego co było dostarcza wspaniałych emocji, wzruszeń i zabawy zarówno rodzicom jak i dzieciom. To doskonały sposób na zachowanie wspomnień...

Oczywiście, przywołując wspomnienia związane z narodzinami Julii, możemy się spodziewać wiersza poświęconego temu istotnemu zdarzeniu, pierwszego (bo jest ich więcej) jaki Dziadek napisał dla swej, póki co jedynej, wnuczki...

Ania


Henryk Rusicki

"O Juleńce"

Dar Boży
większy niż świat cały
w matczynych dłoniach
mieszczący się prawie

Rączką maleńką
stojącym dokoła
miłość ogromną rozdaje łaskawie 

Gałązki radości
z kwiatami uśmiechu
na sercu kładzie
gdy cichutko kwili

Słowami tego opisać nie sposób
jak warto było
doczekać tej chwili