nagłowek

nagłowek

środa, 25 grudnia 2013

Świątecznie...




Henryk Rusicki

"Wigilia"

Tego dnia
postrzępione wspomnienia
zawieszam delikatnie
na zielonych
świerkkowych gałązkach
jak anioły wycięte z papieru
tańczą subtelnie
przed oczyma duszy
glęboko skrywane przeżycia
budzone głosem serca
odwiedzają samotne zmysły
przynosząc
otrzymane kiedyś dary
miejsca i czasu
wypływa z nich
źródło życiowej nadziei
jak z wypełnionego miłością
ubogiego żłóbka.














niedziela, 15 grudnia 2013

Znajdź czas...


W codziennym zabieganiu, w gonitwie za chlebem (nazwijmy to umownie), w natłoku spraw ważnych i ważniejszych, wciąż tak mało czasu dla siebie. Momentów dla najbliższych ciągle tak niewiele... A czy to wszystko wokół, poza Nimi właśnie, ma większy sens, znaczenie jakieś? Spraw mnóstwo na teraz, na dziś, na tydzień temu, tymczasem chwil z tymi, których kochamy nigdy już powtórzyc sie nie da. Przecież nigdy nie będzie nic takie samo. A którz wie, co zdarzy się jutro, co jeszcze dzisiaj przyniesie nam los? Nie odkładajmy tego, co ważne tak bardzo, na dni kolejne, lata co dopiero przyjdą. Czasem naprawdę warto się zatrzymać, warto a może nawet trzeba, choć to trudne przecież. Doceńmy to, co mamy, zwolnijmy, poświęćmy chwilę... 
Ania



"Jeżeli kochasz, czas znajdziesz, nie mając ani jednej chwili." (Jan Twardowski)




wtorek, 26 listopada 2013

Jesienne spacery...





Henryk Rusicki

"Kufer jesieni"

W złotym kufrze jesieni
mrok wraz ze świtem
wywołują duchy słońca
wrotami horyzontu
na szerokie wody nieba
wylewa się aksamit chmur
zmoknięte gawrony
czekają z nadzieją
by hafciarka  natura
okryła je ciepłym kocem
z brunatnych liści klonu
i białych strun
babiego lata.






Henryk Rusicki

"Jesienne spacery"

Będace w podeszłym wieku
wyblakłe kępy traw
próbują jeszcze
zakładać rodziny
wysuszone badyle ziół 
uparcie chwalą dokoła
zwietrzałe walory smaku
roztargnione drrewa
gubią codziennie
najpiękniejsze ubrania
ptaki w ortalionowych płaszczach
siedzą na pękatych walizkach
tylko leniwe słońce
zapomniało nastawic budzika
i leżąc beztrosko w obłokach
rozmawia z księżycem
o pogodzie.





czwartek, 21 listopada 2013

Z krótką wizytą w krainie marzeń...


Henryk Rusicki

"Ekonomia"

Nieczytelna topografia
moich dróg losowych
układa się w szarą kratę
zamykającą wyjście
z ciasnej celi
ograniczonych możliwości,
przez maleńkie kwadraty szans
roześmiane małpy
wrzucają
twarde orzechy ekonomii
raniąc do krwi
głowę pełną marzeń.






















poniedziałek, 11 listopada 2013

Zwłaszcza dla nich...



Henryk Rusicki

"Dniem i nocą"

Jesiennej nocy
gdy
księżyc rozsypał
iskry
w kolorze płonących liści
próbowałem
żyć bez człowieka.
Ukryty
we własnych myślach
bezradnie
broniłem się sam przed sobą.
Gdy smutne poranki
mroźnym spojrzeniem
wdzierały się
pod podszewkę płaszcza
dźwigałem kamienny
ciężar niepewności.
Kiedy bezwzględny wiatr
zrywał z szarego nieba
białe
plakaty obłoków
mierzyłem  się
z potęgą strachu,
która
bezczelnie milcząc
łamała
kręgosłup mojego ja.


Czasem, zwykle na kilka chwil zaledwie, wydaje się nam, że mamy już wszystko, niczego więcej nam nie trzeba. Innego dnia, odmiennie zupełnie, w poczucie bezsensu i bezsilności popadamy. Nie warci niczego w swym mniemaniu, użalamy się nad sobą, nad życiem swoim, porażkę najmniejszą do krwi rozdrapując. I każdy chyba, smak tych dwóch skrajności, poczuł już w sobie raz nie jeden, bo jakże to niewiele trzeba, by zrobić krok za dużo lub dwa w tył na zgubę swoją, z natłokiem myśli walcząc nieustannie. Wciąż pragnąc więcej, gnając na oślep, każdy upadek długo rozliczając.
Lecz w gruncie rzeczy, tak naprawdę szczerze, czy zbyt wiele od siebie nie wymagamy? Czy nie pragniemy za wszelką cenę, aby wszystko było niczym według wzoru, dokładnie tak, jak zaplanowaliśmy, idealne i jakby"skrojone na miarę"? Wszystko na miejscu z góry ustalonym, każdy założony cel w pełni osiągnięty, kolejne punkty z listy zadań odhaczone, życie jak w bajce mlekiem i miodem płynące...? 
Czy komuś kiedykolwiek to wszystko się udało? Ktoś powie: Byłem całkiem bliski... Ale na pewno zdarzać sie musiały chwile, momenty trudne i niespodziewane, które zburzyły scenariusz wcześniej sporządzony. Zatarły ślady wytyczonej trasy.
I choć cele mieć warto, i plany, i marzenia, coraz to nowe, coraz ambitniejsze. I wizja na przyszłośc też, choć w stopniu małym, gdzieś w naszej głowie przydać by się mogła. To tak do końca losu nie przewidzisz, nie poznasz przyczyn,  skutków pożałujesz, hasła w grafiku rozlecą się nagle. I nici z palnu, na nic założenia, wszystko sie potoczy tak albo inaczej...
Lepiej więc, tak mi sie wydaje, choćby i od teraz, zacząć doceniać to co dał nam świat. I co w życiu zdobyć nam sie udało, rękami własnymi pracując w mozole. To, co już mamy, to co za lat parę. I cieszyć się każdym kolejnym dniem, każdym uśmiechem bliskiej nam osoby, spojrzeniem dobrym, pozdrowieniem szczerym. I dostrzec wreszcie, na przekór wszystkim, tę szklankę do połowy pełną. Pozwolić innym ujrzeć w oczach naszych iskrę nadziei, radości błysk. I żyć pełnią życia, miłością zarażać, dla siebie bądź innych, lub zwłaszcza dla nich...
Ania






poniedziałek, 28 października 2013

Idzie Listopad...




Henryk Rusicki

"Nieproszony"

Smutek

rozpalony
płomieniem złotych liści
uronił
rzęsiste łzy
jesiennej szarugi,
nieproszony
zasłonił okna
w pokoju duszy
rozproszył
ukryty w kącie
kurz zwątpienia
i patrząc bezwstydnie
w moje oczy
poprosił o schronienie,
nie potrafiłem odmówić.






Henryk Rusicki

"Listopad"

Dzień  świętych
święto wszystkich
płonące ogniem złotym
w naczyniach
pełnych modlitwy.
Spojrzenie
w głębię dusz
ukrytych
w ogrodach wieczności.
Wspomnienia
utkane z  pamięci
bliskich
wirujących
w kruchej
klepsydrze życia.




wtorek, 8 października 2013

Pomysły...

Nasza 5,5 letnia Julia uwielbia mówić. Rozmowa to jedna z tych czynności, bez których nie wyobraża sobie normalnego funkcjonowania. Buzia jej się nie zamyka, niezależnie od pory dnia, a zdarza się, że i nocy oraz bez względu na miejsce, w którym się znajduje. Tematów jej nigdy nie brakuje. Pytaniami zasypuje nas nieustannie. Zawsze żywo zainteresowana otaczającą ją rzeczywistością, ciekawa powodów, skutków, żądna wyjaśnień i konwersacji dosłownie z każdym. Aktywnie uczestniczy w rozmowach dorosłych bez względu na poruszane wątki.

Ostatnio, biorąc czynny udział w rozmowie nas dorosłych, podczas rodzinnego spotkania, a dodać trzeba, że rozmowa dotyczyła narodzin dziecka, porodu, ciąży, ktoś ze starszych zapytał Julcię o to skąd właściwie dzieci się biorą? Ona na to, długo się nie zastanawiając, że po prostu tatuś przekazuje mamusi specjalne nasionko. Nasionko owe mama nosi w brzuszku i z niego po pewnym czasie, niczym kwitnący kwiatek, wyrasta mały dzidziuś. Odpowiedź jak najbardziej zaliczona i właściwia uznaliśmy. Ale ktoś, drążąc tę kwestię dalej, zapytał pochłonietą tym tematem Julię, a czy wie może, jak to się dzieje właściwie, że tata daje mamie to magiczne nasionko? I tu też padła satyfakcjonująca myślę odpowiedź, że mianowicie to wszystko z miłości. Bo rodzice się kochaja i przytulają, i tak to już jest. Lecz pomimo tych przemyślanych odpowiedzi i wyjaśnień, widac było, że coś nie dawało Julii spokoju. Wreszcie, po dłuższej chwili, stwierdziła: Zaraz, zaraz... skoro to wszystko dzieje sie po prostu z miłości, Mamusia i Tatuś się kochają (zwrócila się do nas) to dlaczego niektórzy, np. sąsiedzi mają troje dzieci, a ja jestem tylko jedna, nie mam rodzeństwa? Coś tu jest nie tak. Hmm... Dorośli oniemieli. No bo cóż odpowiedzieć w takim momencie małemu dziecku...?
Ania



Henryk Rusicki

"Pomysły"

Gromada 
złych i dobrych pomysłów 
pragnących spełnienia
kłębi się
przed szczytem marzeń
niszcząc sie wzajemnie
chwycone przez wir zmysłów
giną w krainie niebytu
czasem
jeden szczęśliwy
trzymając się mocno rozumu
dostaje swoje pięć minut